To stan umysłu, niczym mięty chłód.
Jak siła perswazji pochłaniająca głód.
Dalej.
Jeszcze kawałek słońca do wschodu został.
Barykady szklanych snów, wiatraki pustych dni.
Latarnie cieni i różowe smaki umarlych słońc...
Która droga moją jest?
Cytrynowy asfalt,
Ziołowa trawa i garść kwietnych słów.
Świece umysłu, przetargi emocji.
To chyba nie to...
Buty dziurawe moknące na deszczu.
Stare ubrania pozwijane w odsieczy.
Zawiązane usta kokardą zmyslów.
Pojdę tam.
Skuszona zimnym powietrzem,
Zwabiona zapachem obecnosci.
Jak mucha, która ślepo popada w pułapkę.
Oczy najedzone strachem,
Pożygane tęczą słów -
Metal uwieziony w strunach krwawego głosu.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń