Czarna, biala, szara. Zjedzona przez odlamki światła. Zamarynowany węch, utkwiony w bezruchu. To tak jakby.... Pion. Tak... Pion sztywności, bezwład rąk i ust. Elokwencja tu zanika, zostaje pusty wzrok. Tatuaż z ran mysli, spieniony falą jakichś dziwnych marzeń. To coś, jakby miało wytrych do moich snów i bytu.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń