Widzisz mnie jak wciąż uciekam,
Skrywa mnie noc, ciągle z dniem zwlekam,
Widzisz, że śpię, nie martw się o mnie,
Dasz mi cokolwiek, wiesz, że zabiorę,
Pójdę potem, znowu daleko,
Chemia to przedmiot, związek to przeszłość.
Hokus-pokus, Twoje oczy wraz ze wzrokiem są pełne pokus,
Rzucasz zaklęcie na dywan, ja zbieram,
Klęczę i prężę się, Ty mnie wybierasz
Bóg wie co myślisz, za kurtyną z powiek,
Chowasz demony, zanika człowiek,
Chcesz mnie? Nie weźmiesz, bo nie pozwolę
Z magiczną różdżką znów się ukłonię.
Nie to nie gra, kostka na szóstce,
Pionki spadają, ciągniesz mą bluzkę,
Czego znów chcesz? Masz cały harem,
Ja im odstaję, się nie nadaję.
Widzisz ja biegnę, mam swoje sprawy,
Kartki zgniecione, kubek i kawy,
Widzisz, spadamy- tak ze mną jest,
Nieważne czy słońce pada, czy deszcz
Trymestr uszkodzeń kory mózgowej,
Kartki pachnące poezją i domem.
Chcesz mnie? Dlaczego?
Lubisz poczuć, że masz coś nowego?
Innego
Gorszego..
Biegnę.
piątek, 23 grudnia 2016
czwartek, 22 grudnia 2016
środa, 14 grudnia 2016
natchnienie
Kiedy przychodzisz wszystko jest inne,
Dajesz mi siłę choć brzmi to dość dziwnie.
Jestem kimś innym, przestaję zwarać uwagę na wszystko,
Czuję jak wnikasz mi w skórę i w głowę,
Bez Ciebie oddycham - nie tlen, lecz wodę.
W płucach za kratami żeber Twoją krew wciąż chłonę,
Jesteś receptą na życie przez jakie przejść mogę.
Razem idziemy, od zawsze na zawsze i tak aż umrzemy,
Wciąż mówisz do mnie, a co lepsze śpiewem,
Ja nie wiem co robić, gdy mijasz się z gniewem
Ary radości, znaki nieograniczeń szybkości, wolności,
Z Tobą desery, pożeram je, chłonę niczym polimery.
Przy Tobie czas zabija śmiertelność,
Masz lek na azyl, młodość i wieczność,
Daj mi swą lepszość,
Tyle lat się już znamy, łączy nas lepkość.
Dajesz mi siłę choć brzmi to dość dziwnie.
Jestem kimś innym, przestaję zwarać uwagę na wszystko,
Czuję jak wnikasz mi w skórę i w głowę,
Bez Ciebie oddycham - nie tlen, lecz wodę.
W płucach za kratami żeber Twoją krew wciąż chłonę,
Jesteś receptą na życie przez jakie przejść mogę.
Razem idziemy, od zawsze na zawsze i tak aż umrzemy,
Wciąż mówisz do mnie, a co lepsze śpiewem,
Ja nie wiem co robić, gdy mijasz się z gniewem
Ary radości, znaki nieograniczeń szybkości, wolności,
Z Tobą desery, pożeram je, chłonę niczym polimery.
Przy Tobie czas zabija śmiertelność,
Masz lek na azyl, młodość i wieczność,
Daj mi swą lepszość,
Tyle lat się już znamy, łączy nas lepkość.
sobota, 10 grudnia 2016
Wciąż czuję presję.
Odpowiedzialność na barkach śpi.
Jeden fałszywy ruch
Tak łatwo popaść w depresję.
Chciałam coś zmieniać - gniew
Dalej tego chcę.
Jakby po długopisie spływała krew,
Piszę i nadal w to brnę.
Nocą wybucha granat ciszy.
Pali się mrok w moich oczach, uszach.
Zmysły jak klaustrofobia, słyszy
On słyszy i umiera na pustyni suszach.
Kursywa.
Nagle zdajesz sobie sprawę,
Że tak na prawdę nic o sobie nie wiesz.
Wciąż ze sobą jadąc na gapę,
Bilet życia ze sobą wieziesz.
Odpowiedzialność na barkach śpi.
Jeden fałszywy ruch
Tak łatwo popaść w depresję.
Chciałam coś zmieniać - gniew
Dalej tego chcę.
Jakby po długopisie spływała krew,
Piszę i nadal w to brnę.
Nocą wybucha granat ciszy.
Pali się mrok w moich oczach, uszach.
Zmysły jak klaustrofobia, słyszy
On słyszy i umiera na pustyni suszach.
Kursywa.
Nagle zdajesz sobie sprawę,
Że tak na prawdę nic o sobie nie wiesz.
Wciąż ze sobą jadąc na gapę,
Bilet życia ze sobą wieziesz.
środa, 7 grudnia 2016
Dzieło.
Bierzesz nóż
i nie zbliżasz się.
Oglądasz go z
każdej strony.
Wiesz dobrze,
że nie jestem grzeczna.
Widzę, że
robisz się głodny.
Wyginasz nóż
w ręce.
Twoja krew
wydaje się być gęsta
Podchodzisz i
czuję Twoje zimne dłonie.
Zaczynaj.
Po palcach
toczy się pomału,
Spragniona kontaktu
ze skórą.
Z perfekcją
chirurga wycinasz mi tatuaże.
Tatuaże,
które sam rysowałeś.
Powoli
kończysz.
Mówisz coś,
że będziesz tęsknić.
Zamykasz moje
oczy i ubierasz koszulę.
Schowaj mnie.
wtorek, 6 grudnia 2016
Irracjonalność
Bose stopy
zbierające rosę,
Obolałe od
truchtu w nieznane.
Czerwone
krople tworzą ścieżkę,
Odczytaj co
jest napisane..
Jesteś już
tuż za mną
Palcem popychasz
mnie, upadam wśród drzew
Teraz już
mnie masz…
Zlizujesz ze
mnie krew
sobota, 3 grudnia 2016
teraz
- nie patrz.
- dlaczego...
- nie chcę.
- może uważasz, że masz śmieszne oczy.
Dla mnie to głębia Twojego uroku, kobiecości.
Wiem, że nie lubisz się uśmiechać, ale uśmiech Twój to najseksowniejsza rzecz jaką w życiu widziałem.
Wstydzisz się ud? Dla mnie to dwie wieże, na których codziennie chcę zdobywać szczyt....
No co tak patrzysz? Twoje usta rozchylone są jak spadająca śliwka w sadzie.
Twoje włosy niczym fale, po których płynę w nicość.
Twój brzuch jest polaną kwiatów najcieplejszych, rozścieliłaś ją, a w moim brzuchu wyhodowałaś motyle...
Dla Ciebie - niedoskonała glina ulepiona przez Boga.
Dla mnie - uzależnienie dnia i nocy...
Gdybyś była inna, gdzie bym teraz był...?
- dlaczego...
- nie chcę.
- może uważasz, że masz śmieszne oczy.
Dla mnie to głębia Twojego uroku, kobiecości.
Wiem, że nie lubisz się uśmiechać, ale uśmiech Twój to najseksowniejsza rzecz jaką w życiu widziałem.
Wstydzisz się ud? Dla mnie to dwie wieże, na których codziennie chcę zdobywać szczyt....
No co tak patrzysz? Twoje usta rozchylone są jak spadająca śliwka w sadzie.
Twoje włosy niczym fale, po których płynę w nicość.
Twój brzuch jest polaną kwiatów najcieplejszych, rozścieliłaś ją, a w moim brzuchu wyhodowałaś motyle...
Dla Ciebie - niedoskonała glina ulepiona przez Boga.
Dla mnie - uzależnienie dnia i nocy...
Gdybyś była inna, gdzie bym teraz był...?
Subskrybuj:
Posty (Atom)