środa, 26 września 2018

Dzisiaj

Dzisiaj.

Pijani od dni, brudni i źli w dusznych barach stawiają na sen.
Z marzeń wciąż drwi, zamyka im drzwi, by wzrokiem oddalać ich cień.
W tym Państwie walutą jest strach, banknotem ból, a groszem nienawiść,
Na dnie kawy brudny piach obija się o porcelanową zawiść.
I tylko wiatr nie wie, w którą stronę ma biec,
Którą postawić nogę, w który uderzyć piec,
A słońce wciąż każe mu maraton biec.
W skórzanym pamiętniku opis jesiennych dni,
Kiedy razem, popołudniami na spacery szli,
A cytrynowe promienie muskały ich twarze,
Gdzie tylko życie było swoistym malarzem.
A nad głowami zmyślone witraże,
Wieczorów i nocy przy świecach w Dakarze,
Gdzie myśli i uczuć bezlitosne straże,
Zabite w te dni, chmur i słońc stelaże.

wtorek, 25 września 2018

Szansa


Ileż można słyszeć razy, że masz szansę.
Kto wyznacza ilość takich, wszystkich szans?
Kiedy los wysyła znów kolejną transzę,
Przysłaniając rozsądkowi tani lans.
Ty dostajesz znów kolejną, zaś od kogoś
Daje Ci ją jak prezent? Jak jakiś dar?
W Twojej głowie myśl, że takich szans jest mnogość,
Wokół siebie ludzi takich masz, to skarb…
Lecz ktoś mówi, że już nie ma żadnej z nich,
Stracił wszystkie i nadziei już mu brak,
Kiedy patrząc w oczy nie widzisz już sił,
Tylko smutek, gniew. Gniew, że stracił sam,
Wtedy tabletki są jak przyjaciele,
Kolorowa garść cukierków wita znów.
Gdy je widzisz jest ok, gorzej gdy nagle znikają
A Ty leżysz, w głowie Twej, myśl, że organy przestają…
Wszystko zwalnia, wszystko stoi
Tylko zegar gra *Requiem*
Strach narasta, lecz nie boli,
Chcesz znów ratować się snem…

Ale spójrz, jak ważne jest,
By odróżnić coś ważnego.
Aby mówić do rzeczy, bo od rzeczy – coś dziwnego.
By cieszyły małe rzeczy,
Sprawowanie nad nimi pieczy,
Bo rzecz w tym, że zawsze jest coś na rzeczy,
A ilość szans może skaleczyć.
„W moim ogórdecku rośnie rózycka”,
A kolce na niej – krwista romantyczka.

poniedziałek, 17 września 2018

W oddali.

Z Twoich oczu wyraźne spojrzenie.
To jedno, które będę mieć w sobie.
W dniu, kiedy nadeszło natchnienie,
wylały się złote, w koronie.

Blask ich przyćmił nawet noc.
Piękną i czarną, elegancką,
kiedy chciałeś jednego ze stu słońc,
dając swoją postawę - ignorancką.

Stałam tam sama, całkiem sama.
Wiatr znów nucił tę melodię,
a kiedy otworzyła się nadziei brama
pamiętasz? te słowa jak własną zbrodnię?

Twoje ręce zmarznięte,
błąkały się po mapie moich dłoni.
Dlaczego te bramy są zamknięte?
Dlaczego ten chłód tak boli?

Wielki strach pozostawiłeś,
mimo, że jesteś blisko.
Kiedy kolejny raz się upiłeś
zapomniałeś się, mówiłeś wszystko.

A teraz muszę Cię rozpracować,
mam nadzieję, że mam na to czas.
I choć proszę - za rękę mnie prowadź
Ty wciąż odsyłasz mnie do gwiazd.

Czasem pozwalasz podejść bliżej,
czasem nawet uda mi się... rozpalić...
Lecz potem jest coraz ciszej,
znów widzę Cię tylko w oddali.

poniedziałek, 10 września 2018

Punkt widzenia.

To tylko punkt.
Mały, nic nieznaczący.
Jakaś kropka, na jakimś tle.
Prawdopodobnie czarna.

Świat.
Ogromna siła, ludzki wytwór.
I tak od lat,
mieszanka słońca, bytu, granitu..
lekki jak ptak,
skrojony na wymiar, jak garnitur,
tylko  popatrz
jak księżyc się chwali kolorem niklu.

Teraz z pewnością jakiś proton wstał,
na pewno lecąc ciął wiatr niczym drwal,
pomiędzy mostem z piór, a mostem skał
odnalazł przestrzeń.
Ta przestrzeń to ziarnisty miał,
zapadła w otchłań dwóch różowych ciał,
paląca łuny nad ogniskiem dnia,
nie skończy nigdy się.

sobota, 8 września 2018

Nie

Jedni mówią - pisz dla publiki,
Wydawaj na siłę tomiki.
Miej z tym pomysł, coś z tym zrób,
Nieważny jest stan, nieważny trud.
Bo jak tego dokonać?
Położyć się i konać.
Pisz dla publiki, niech sięgają po słowniki.
Daj im powody do zachwytu i krytyki...

Jak im powiedzieć, jak ująć w słowa,
Że piszę się z serca, którym kieruje głowa...
Gdy cieszą mnie prostota i naturalne fakty,
Poranna rosa, deszcz, słońce i trakty...
Jak chować łzy, uciekać przed wzruszeniem,
Które prostym gestem oddaje nadzieję?
Drogi zegarek niestety nie sprawi
Że sekundy będą droższe, a minuty słowami.

środa, 5 września 2018

Gmach.

Znajdź ją. Daję Ci czas.
Znajdź, znajdź.
Nie bój się. Pokaż choć raz,
że jesteś...
Mam związane ręce.
Tkwię tu do rana,
wiem, że będę więcej.
Wiem, to tylko rana.
Jestem niewyspana,
głowa poplątana,
chyba coś mi dali...
dodali do szampana.
Widzisz? Próba nieudana,
masz ją? to ona? To moja dama?
leżę na ziemi, niemy coś krzyczy
oni coś mówią o nowej zdobyczy.
To ona? to Ty? to Wy?
przyszliście po mnie?
mam tu tak czekać, do końca, niezłomnie?
Nie dociera do mnie, że tu nie dotrzesz
nie możesz tak kłamać, słyszysz? NIE MOŻESZ!
widzę jak atrament spływa ze stołu,
czuję zapach zbliżającego się strachu.
w ciężkim szoku, zamyśle i znoju,
ginę powoli do (od) broni gmachu.