poniedziałek, 12 listopada 2018

Dla Ciebie.



Myślałam zawsze, że wszyscy dookoła,
Ranią się wbijając sobie w oczy puste slowa,
Gdzie zwykle już ta mowa to czcionka narodowa,
A z ust spływają myśli, których człowiek nie dokona.

Ile tego wszystkiego pamiętam.
Ile razy się z tego śmieję.
Ile razy ta miłość szlachetna,
W oczy nam jeszcze zawieje...
Byłam spokojna od dłuższego czasu
Czułam tak zwaną równowagę,
By móc znów doznać Twojego  hałasu,
By móc znów rozdrapać kolejną ranę.
Pamiętam dzień, w którym się poznaliśmy.
Pamiętam godzinę i zapach powietrza.
Ileż było ścieżek, po których biegaliśmy?
Do ilu miejsc dotarliśmy wnętrza?
Tak bardzo inni, a tak bardzo razem,
Wszyscy zdziwieni, że ku sobie się mamy.
A potem tyle spełnionych, wspólnych marzeń,
Wspólnych obietnic, że się nie damy.
Lecz człowiek wywodzi się z różnych pokoleń,
Ma swoje zasady i gdy kogoś spotka...
To tak, jakby jabłka na stole -
Pięknie wyglądają, lecz gniją od środka.

czwartek, 1 listopada 2018

Czasem

Czasem chcę, lecz nie potrafię.
Coś mnie trzyma mocno, za ręce.
I widzę to mocno jak w *holografie*
I czuję tak mocno, że aż nie chcę.

I myślę, że z każdym dniem bliżej kres,
A tyle myśli jeszcze nie spisanych.
A potem ubieram ten szary dres
I biegam jak w butach podpalanych...

Za często używam wielokropka,
Za rzadko stanowczej, uroczej kropki.
Wyciągam kolejną pralinkę ze złotka,
I czytam powieści z *maturzej* stopki.

Tak bardzo chcę czasem znów coś napisać,
Lecz nie wiem jak ubrać uczucia w słowa.
I zaczyna mi to totalnie zwisać,
By móc bić się w pierś od nowa.