niedziela, 22 marca 2020

Pudełko

Leżę. Mimo wrzasku ciszy, która drze mi uszy.
Spoglądając w sufit widzę jak wali się ściana,
Kawałek po kawałku, gips, cegły kruszy,
Zza tego widoku się świat wyłania.
Drzewa wchodzą w każdy kąt mieszkania,
Słońce przykrywa cienie i dziury.
Już żadna istota wiatru nie przesłania,
Już odchodzą gdzieś te brudne chmury.
Przedstawienie kończy się nagle.
Mówią, że korona z głowy nie spadnie....
Szkoda.
A my dalej w pudełku zamknięci,
Nakręceni jak pozytywka wieczorową porą.
Marzeniami i oddechem tchnieni,
W walce o każdy dzień z ciemności zmorą.