poniedziałek, 17 września 2018

W oddali.

Z Twoich oczu wyraźne spojrzenie.
To jedno, które będę mieć w sobie.
W dniu, kiedy nadeszło natchnienie,
wylały się złote, w koronie.

Blask ich przyćmił nawet noc.
Piękną i czarną, elegancką,
kiedy chciałeś jednego ze stu słońc,
dając swoją postawę - ignorancką.

Stałam tam sama, całkiem sama.
Wiatr znów nucił tę melodię,
a kiedy otworzyła się nadziei brama
pamiętasz? te słowa jak własną zbrodnię?

Twoje ręce zmarznięte,
błąkały się po mapie moich dłoni.
Dlaczego te bramy są zamknięte?
Dlaczego ten chłód tak boli?

Wielki strach pozostawiłeś,
mimo, że jesteś blisko.
Kiedy kolejny raz się upiłeś
zapomniałeś się, mówiłeś wszystko.

A teraz muszę Cię rozpracować,
mam nadzieję, że mam na to czas.
I choć proszę - za rękę mnie prowadź
Ty wciąż odsyłasz mnie do gwiazd.

Czasem pozwalasz podejść bliżej,
czasem nawet uda mi się... rozpalić...
Lecz potem jest coraz ciszej,
znów widzę Cię tylko w oddali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz