sobota, 9 kwietnia 2016

Byłam tam, to całkiem blisko.
Śpiące liście na ziemi opadnięte z sił drzew.
Ściągając kapelusz, trzymając głowę nisko,
Zdzierając gardło w modlitwach o śpiew.

Wiolączela zmysłów, smyczek stróg.
Deszcz? Rosa? Skroplona twarz.
Za ręke trzymał mnie mocno sam Bóg,
Choć nie wierzę w nic to w nim widzę straż.

Hedonizm ma jedną z ważniejszych stron,
Odrzucić przyjemność cielesną może tylko ten,
Kto między palcami ma pełno błon,
Niczym płaz, który umysł wdycha jak tlen.

Czym są wyższe wartości niż dotyk?
Smak ust, zapach skóry, ciarki z rozkoszy?
Uniesień dźwięki, oddechy i wzloty,
Mapa ciał z południa pół"nocy"


2 komentarze: