Zakładam na oczy koronkową opaskę,
Chodzę wśród miliona magicznych luster.
Nagle zauważam Ciebie namiastkę,
I walczę znów z moim przedziwnym gustem.
Idę wolno, nie mam czasu się spieszyć,
Geometria podsyca moją wolność.
Jestem jak kot, nie wypada mi się cieszyć,
Z czegoś, co należy mi się - jak Twoja skromność?
Idę do wyjscia, labirynt to przekleństwo,
Złap mnie wreszcie, wykorzystaj w tym miejscu.
To nic nadzwyczajnego, żadne szaleństwo,
Lustra pokażą mnie z każdej strony...
Pytasz co mam na sobie? Pożądanie.
Założyłam je rano twierdząc - niech już zostanie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz