Na przeciw słońce, za sobą księżyc,
tyle lat, czas pozostał tylko nieudanym testem.
Trudów i zmagań, by przezwyciężyć
wciąż gdzieś pomiędzy materią jestem.
Zmagam się z codziennością -
choć to tak banalne stwierdzenie,
patrząc uchybnie na światło z zazdrością,
wszechobecną złość wznosi westchnienie.
I białą kredą namalowane,
kwiaty i domy, kwadraty i koła.
Czy zarysuje jeszcze dni kolorem muskane?
Czy biała zostanie, biała zgoła.
Tydzień "spragnienia", miesiące mdłości.
Zapach Ciebie, zapach...
I tak trwać w żałobie do trudnej starości,
pamiętasz te nudności? to skutek głodu w ratach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz