Pomyśl o ludziach, którzy nie maja marzeń.
Zapytasz o drogę, palcem wstecz wskaże.
Usiądziesz na ławce i spojrzysz w górę,
Wyciagniesz kompas, wstaniesz jak dureń.
Zamkniesz oczy i pójdziesz przed siebie
Wykąpiesz swe kroki w kałużach i gniewie.
Oni krok w przód. Oni krok w tył.
Bylebyś z marzeniem od nich daleko był.
Z ust słowa na czworaka wyłażą.
Zmęczone, wyplute, na obiad się smażą.
Bożek przekleństw spycha do dna.
Pij z ich oczu, pij, słodka łza.
Dotyk, uśmiech, zapach, dźwięk.
Strach, obawa, pustka, lęk.
...cisza tak głęboka,że echa nie słychać!!! Wyrafinowany umysł w tym stanie zanika...
OdpowiedzUsuń